piątek, 10 lutego 2017

DIY: Jak zrobić matę węchową

Ostatnio coraz bardziej popularna staje się praca węchowa, a wiadomo, żeby się rozwijać trzeba też ćwiczyć. Bardzo fajnym "urządzeniem", które stymuluje psa do używania nosa jest mata węchowa, w gąszczu wystających frędzelków pies nie widzi smaków, więc musi je wywęszyć.

Do przygotowania maty użyłam kawałek wycieraczki i kolorowych kocyków polarkowych.


Kocyki pocięłam na kawałki o szerokości mniej więcej 2/2,5cm, dalej na pół i znowu na pół, tak, że jedna "niteczka" gotowa do wplecenia miała około 10cm długości.


Następnie zawiązywałam każdy gotowy pasek na każdej ściance jednego oczka (tak jak te czerwone paski na zdjęciu), dzięki temu mata jest gęsta, smaki łatwo schować i nie wypadają tak szybko na drugą stronę. Od dołu splot na koniec powinien wyglądać jak krzyżyki (drugie zdjęcie)



Przyznam szczerzę, że to strasznie monotonna robota. Zrobienie maty zajęło mi około 2h nie licząc przerw. Cenowo za dwie maty (siostra robiła większą dla Axela) wyszło ok. 46zł - 10zł wycieraczka, 12zł x 3 = 36zł za kocyki. Oczywiście koce można też dostać taniej w jakimś ciuchu, ale nie chciało mi się szukać :P 
Suma sumarum moja mata wygląda tak:


Czaki już przetestował, myślę, że mu się spodobała, w końcu dostaje żarcie "za nic". Kiedy smaki się skończyły, rozglądał się za nimi w macie Axa (który spał). 

Jak dla mnie bardzo fajnie sprawdza się jako zastępstwo konga, zajmuje psa na dłużej. Oczywiście Czaki ładnie z niej korzysta, ale Axel swoją podnosi/wnosi/zanosi gdzie chce, więc smaki chcąc nie chcąc czasem wyskakują. Mata, ku mojemu zdziwieniu, spokojnie wytrzymuje jego zabawy :D 


Odnośnie tego, co wkładać do maty, moim zdaniem suchą karmę. Po pierwsze łatwiej ją ukryć pomiędzy frędzlami, jest cięższa więc w pewien sposób wpada między nie. Psu łatwiej ją wyjąć, nie myli jej z miękkim kocykiem. Na zdjęciu powyżej można się dopatrzeć fragmentów wędliny, bo ją miałam pod ręką, no właśnie widać ją, bo później już mi się nie chciało grzebać i dokładnie ukrywać. ALE, jeżeli to ma być forma konga i zostawiamy z tym psa, to może lepiej poświęcić więcej czasu, żeby pies był zajęty na dłużej? 
No i jest jeszcze jeden aspekt... Rozwój relacji przewodnik-pies. W końcu możesz pomóc psu szukać kawałków karmy, to coś w stylu gry "Indian games" (nie wiem czy tak to się piszę), czyli polujecie razem na smakowite kąski, dzięki czemu zbliżacie się do siebie, jak wilki w stadzie :P
Dodatkowo pies rozwija pewność siebie, w końcu musi zaufać swojemu nosowi, żeby znaleźć to czego chce - bardzo przydatne u problemowych psiaków, które są lękliwe i niepewne siebie.

Dobra, kończąc, jeśli macie okazję to śmiało róbcie matę, to naprawdę świetny sposób spędzenia czasu z psem lub zamiennik konga ;)